top of page
  • ZdjÄ™cie autoraAda

Multimedialna pocztówka z Londynu

Zaktualizowano: 3 lis 2023

Wizyta w Londynie? W muzeum sztuki? Owszem, The National Gallery to jedno z miejsc, które trzeba zobaczyć, a może tak zamiast The National Gallery, odwiedzić Frameless? Frameless to wystawa bez obiektów.


Frameless, jak sama nazwa wskazuje, to wystawa dzieł sztuki wysokiej bez ram. Frameless to multimedialna narracja. Bohaterem tej narracji są największe dzieła sztuki, ale jednocześnie ani ich twórcy, ani one same nie są tu najważniejsze. Dzieła te pozbawione zostały nie tylko ram czasowych i przestrzennych, ale i piedestału. Stają się one w tym miejscu niczym więcej niż wytworami ludzkiej wyobraźni. Frameless stawia sobie właśnie za cel umożliwienie odwiedzającemu ich multi-sensorycznego doświadczenia. Frameless daje w ten sposób każdemu możliwość wejścia w kontakt ze światem dzieł sztuki wysokiej na własnych warunkach.


Niektórzy badacze muzeów porównują muzea narodowe do więzienia. Być może słusznie, bo The National Gallery wymusza publiczne obcowanie ze sztuką, które ma wpisać się w pewne ramy. W ten sposób muzeum może wywoływać konsternację u wielu odwiedzających, którym nienaturalnie przychodzi wdrożenie tego nakazu. The National Gallery wprawia w zakłopotanie – nie tylko w wyniku braku umiejętności dostosowania się do publicznego odbioru dzieł sztuki, ale i w związku z niewiedzą odwiedzających. The National Gallery edukuje, ale nie jest jednocześnie otwartym miejscem dla dyskusji i pozyskiwania wiedzy ani o dziełach sztuki, ani o twórcach, bo choć jest tu i Berlini i Van Gogh (tak, metonimiczne znaczenie), to towarzyszy im resume tych artystów, które musi mieścić się (znów) w ramy. A skoro obok Słoneczników jest resume, a nie biografia van Gogha, to dla urbanites[1] w The National Gallery nie ma możliwości ani poznania tego artysty, ani doświadczenia Słoneczników.


Frameless daleki jest od emocji zażenowania, dlatego materializują się tu ludzkie emocje. Nie ma tu mowy o konsternacji, bo nie ma tu wielkich dzieł sztuki w ramach i gablotach (choć oczywiście są one transmitowane niejako jedne po drugich na bezgranicznych telebimach). Zebrane w multimedialną opowieść dzieła twórców różnych epok nie mówią nic ani o samych artystach, ani o ruchach artystycznych w ramach których oni tworzyli. Działa Dalego mieszają się tu z pracami Bosha. I co z tego? Chodzi o przyjemność, a nie o pokłony. Z drugiej strony jednak szkoda, szkoda indywidualności.


Reasumując, National Gallery, choć jest publicznym ośrodkiem, nie jest dla szerokiej publiki. Frameless, z kolei, jest.


fot. D.P.


28 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


    bottom of page